czwartek, 21 lutego 2013

2. bilet w jedną stronę, czyli adresat nieznany.

Gdy Paula zaprosiła mnie do środka, a Michał jakiś poróżowiały musiał nagle gdzieś wyjść w pomieszczeniu zrobiło się jakoś duszno i cicho. 
-a jemu co? co tak szybko wyleciał? - spytałam szczerze zdziwiona, bo Miś miał zawsze wiele tematów do rozmowy.
-nie wiem, zaczął coś dziwnego wymyślać, dlatego lepiej, że sobie oszczędził tłumaczeń i poszedł.
-aha, okej.. A powiedziałaś mu? Wiem, że miałam Cię nie męczyć z tym tematem, ale ciekawość mnie zżera.
-wiesz, ciężko mi jest to wyznać, zrobię to dzisiaj na kolacji, mam nadzieję, że się ucieszy, bo jak coś to przyjdę do Ciebie mieszkać. - zachichotała pod nosem moja przyjaciółka.
-weź przestań! to jest odpowiedzialny i kochający chłopak, a Ty robisz z niego jakiegoś szczyla, który ucieknie od odpowiedzialnością! -broniłam go- teraz koniec gadania i do pracy! dużo mamy zapewne do zrobienia a jesteśmy w lesie właściwie.
No i się zaczęło. Multum sukienek przewijało się przed moimi oczami, wiele dodatków, welonów, butów, uczesań migało mi przed nosem. Na początku słuchałam jako tako co ma do powiedzenia moja kumpela, ale po pewnym czasie się wyłączyłam, słyszałam może co dziesiąte słowo kierowane do mnie. Ten temat mnie bolał, ale dla niej chciałam pokazać, że jestem silną kochaną przyjaciółką, która pomaga w potrzebie. 
-eee, Julaa? Ziemia? Słyszysz Ty mnie? - zapytała machając mi przed oczyma.
-tak, tak, przepraszam zamyśliłam się. Zmęczenie daje się we znaki - próbowałam się jakoś usprawiedliwić bezskutecznie.
-Weź się nie tłumacz, wiem o co chodzi. Znowu rozżalasz się jaka Ty jesteś nieszczęśliwa. Ty nadal go tak bardzo kochasz? Dziewczyno, przejrzyj na oczy, zobacz co robisz, szczerze mówiąc to wkurzasz mnie już! Dużo bardziej wolałam Cię jako tamtą kobietę. Pamiętasz jak nie raz przedstawiałaś się jako Aśka, tak, to było twoje alter ego. W dzień normalna, w nocy, doskonale wiemy co wywijałaś. I chociaż tego nigdy nie pochwalałam, ale miałaś takie ogniki w oczach, byłaś wesoła, taka pewna siebie. Każda Ci ustępowała miejsca w klubie, wystarczyło tylko jedno krzywe spojrzenie i już jej nie było.
-pierdolenie! Aśka była, jest i będzie we mnie, ale nie wyjdzie już na światło dzienne, to dzięki niej poznałam moje kochanie i tak na zawsze pozostanie. Nie pokaże się nigdy światu jako ona. Jeśli Cię denerwuje, proszę bardzo, mogę wyjść. Nikt Ci nie karze ze mną gadać przecież, co nie? - zdenerwowana, nawet nie spostrzegłam gdy z całej siły cisnęłam o podłogę jakąś gazetą. Po chwili ogarniając się i swoje rozbudzające się emocje, podniosłam Przegląd Sportowy z ziemi i zamarłam czytając okładkę.
'Szokujący transfer w drużynie z Rzeszowa, podstawowy atakujący zostaje wymieniony za amerykańskiego przyjmującego.'
To mogło oznaczać tylko jedno, go już nie ma. Pożegnał się z tym pięknym krajem jakim jest Polska. Przez chwilę mi coś nie grało, przecież w drużynie Resovii jest Amerykański przyjmujący. Myślałam, że to małe faux pas ze strony redakcji i miałam nadzieję, że to nie chodzi wcale o tego atakującego co myślę i to jest tylko marna plotka. W tak szanowanej gazecie jak PS nie powinny się zdarzać takie wpadki - pomyślałam.
-Co się tak przyglądasz? - powiedziała odrobinę spokojniej niż wcześniej, ale i tak nadal wzburzona blondynka.
-ale wtopa swoją drogą. nie wiedzą co piszą, czy jak?- zaśmiałam się lekko.
-No przecież to co piszą to jest prawda, aaa, bo Ty nic nie wiesz, zapomniałam Ci powiedzieć. -jej 'zapomniałam Ci powiedzieć' brzmi dosłownie jako 'nie chciałam Ci powiedzieć'.- Skarbek mówił, że gadał z nim i że od następnego sezonu gdzieś się przenosi za granicę, do Rosji czy gdzieś.
-Przecież w Sovii jest jeden przyjmujący z USA, Paul jest cholernie dobrym zawodnikiem i chyba im z Akhremem powinien wystarczyć, co z limitem obcokrajowców?
-Ominą to, dla tak świetnego gracza jakim jest Matthew. 
-Dla kogo?
Dobra, przyznaję się, zawsze byłam kibicką siatkówki, tak, siatkówki- nie siatkarzy. I gdyby mój..już nie mój facet był zawodnikiem jednych z plusligowych drużyn nie znałabym połowy nazwisk.
-No Matt, podobno za kilka dni ma przylecieć, aby już coś w stronę tego kontraktu zrobić. Swoją drogą niezłe ciacho, chrupałabym. 
-Gadasz, Ty nie masz zbyt wielkich wymagań, popatrz na Twojego narzeczonego.
Co mnie zdziwiło, zaczęła się śmiać, ze mnie?
-Humor Ci wraca, nareszcie, mam już dość 'trupa' jakim się stałaś.
-Dzięki, naprawdę miło to słyszeć. masz gdzieś zdjęcie tego nabytku? 
-ja bym nie miała? już nowy folder założony, oczywiście na hasło, żeby nie było awantury w domu.
Zaczęłyśmy się śmiać i żartować jak za dawnych lat. Pomimo bólu i głosów w głowie pt. 'nie zasługujesz na szczęście' było całkiem okej. Nie powiem również, że były zawodnik Zenitu jest szpetny. Gdyby nie to, co się dzieje teraz we mnie, może nawet by mi się spodobał. Cóż, mój angielski jest na bardzo wysokim poziomie, w końcu jako team manager nie mogłam mówić na zasadzie 'kali jeść, kali spać' także mogłabym się nawet koło niego zakręcić. Rozmawiałyśmy długo, zaproponowano mi nawet kieliszek dobrego wina, nie odmówiłam. To co, że jestem autem, mi tam obojętne. Gdy usłyszałyśmy szczęk kluczy, po czym wieszanie ich na miejscu wyznaczonym, postanowiłam, że się ulotnie, jednak nie jestem jeszcze gotowa na dłuższa rozmowę, niż cześć. Zabierając swoje rzeczy minęłam się z nim w drzwiach.
Wyjeżdżając z pięknie oświetlonej alei, znów przejeżdżałam koło tego domu, teraz pomimo nocy nie dane mi było zobaczyć marki auta, koloru czy innych szczegółów. nie wiem czemu, ale podświadomie czuję, że powinnam wiedzieć kim ten ktoś jest. Poprawiając lusterko, oko proroka, które zawsze woziłam przypięte koło zapachu wanilii, upadło na podłogę. Nie myśląc wiele, schyliłam się po nie, a gdy już podniosłam się na swoje miejsce serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi.

___________________________________
napisałam coś! jupijajej ! :D mam nadzieję, że wena wróci, bo się zdenerwuje -.-
proszę o wpisy z komentarzami czy ten rozdział nie jest zbyt nudny, czy coś.
bo ja czytając go mam mieszane uczucia.
mam zlasowany mózg przez te sprawdziany/kartkówki/pytania w szkole.
może przez to, nie wiem do końca co pisać? nie umiem się skupić.
sorka, że czasami nie piszę z dużych liter, ale to tylko niedopatrzenie.
tak samo jak z powtórzeniami i przecinkami.
Pozdrawiam & Całuje - Cookieass <3

9 komentarzy:

  1. Michał będzie ojcem?:) Jak możesz kończysz w takim momencie?! Mam nadzieję, że nie spowoduje żadnego wypadku :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie wiem, kocham tragizm w opowieściach :D Również pozdrawiam ; )

      Usuń
  2. Ajajaj.. ale boski rozdział. :)
    Czy ten zielonooki osobnik ma na imię Zbyszek ? :P
    Kiedy następny ?
    Byłabym wdzięczna za informowanie mnie. :)
    O tutaj : http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie chciałam utrzymać taką atmosferę w stylu 'wolę, jak czytelnik sobie wyobrazi głównych bohaterów' mam ochotę coś teraz napisac, ale nie wiem, czy to nie będzie przesada :D Okej: ) proszę również o informowanie! :D

      Usuń
  3. Nie jest nudny, niekoniecznie dzieje się dużo w teraźniejszości, ale bohaterka odsłania nam wydarzenia z przeszłości- bardzo mi się podoba taki styl opowiadania. No i się wyjaśniło- Zibi, hm? Właśnie na te "zielone oczy" stawiałam ;) Anderson na horyzoncie, robi się ciekawie! Najważniejsze- mam nadzieję że Asia nie będzie żadnego nagłego wypadku?

    Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. chcę zrobić takie opowiadanie, które nie będzie tasiemcem dlatego jak najwięcej pisze jak to ujęłaś 'niekoniecznie w teraźniejszości' :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nie jest nudny, jest za krótki! :P zresztą chyba każdy, kto czyta swoją twórczość nigdy nie będzie do końca zadowolony.
    Anderson w Sovii?! Łuuhu. Strzelam, że to jego widziała przed tą willą.
    Zielone oczy, czyli Zbychu? Ciekawi mnie bardzo co się między nimi stało, że Jula tak to przeżywa.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anderson w Resovii? Jestem na tak! Ciekawe co wydarzy się dalej. Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń